Poniedziałek. Aish, jak ja nienawidzę tego dnia. Nie dość, że mam lekcje do późna, to jeszcze muszę iść na to głupie kółko teatralne... a wszystko przez tego dupka! Heh, śmieszna sprawa. Obrażam go, a tak naprawdę chciałbym mówić do niego całkiem inaczej. Sytuacja, która miała miejsce w klubie na piątkowej imprezie namieszała mi w głowie. Cały czas moje myśli krążyły wokół Hoseoka i przez to calusieńki weekend spędziłem myśląc o tym wszystkim... Błagam, niech ktoś mi pomoże! Z łóżka zwlokłem się równo o 7:10. Wolnym krokiem poszedłem do ubikacji, by doprowadzić swój stan do normalności. Ogólnie wyrobiłem się w niecałe 20 minut, albowiem już o 7:28 stałem przed szafą, wybierając ubrania. Bordowe rurki, czarna koszulka z logo BMTH, oraz bluza na zamek tego samego koloru. Szybko wziąłem jeszcze plecak, telefon i klucze, po czym zszedłem na dół. Jak zwykle nikogo nie było. To dobrze, przynajmniej nie muszę słuchać tych matczynych tekstów typu "pamiętaj, że masz być grzeczny!". Po dziesięciu minutach byłem już w drodze do szkoły, słuchając muzyki na słuchawkach. Przesłuchałem cały mój ulubiony album od Skillet, nawet nie zauważając, że jestem już na miejscu. Ciekawe, że muzyka potrafi tak zahipnotyzować człowieka. Wszedłem do budynku i nie wiedzieć czemu wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę, a do uszu dochodziły mi tylko ciche szepty i śmiechy. Czyżbym miał coś na twarzy?
Jak to jest, że dni szkolne ciągną się w nieskończoność, a weekend wydaje się trwać zaledwie chwilę? To chyba jakaś wyższa matematyka... Tak więc nastał kolejny poniedziałek. Początek nowego tygodnia, a ja już czułem, że będzie beznadziejnie. Z całą swoją miłością do szkoły i edukacji postanowiłem olać pierwszy budzik i wstałem dopiero po ósmej. Po co komu matematyka z samego rana? Powoli szykowałem się do wyjścia, a w mojej głowie po raz setny chyba pojawił się obraz pewnego chłopaka. Nie byle jakiego chłopaka... Przez całe dwa dni miałem przez oczami jego twarz. Cholera... Żałuję, że nie zrobiłem mu wtedy zdjęcia. Nawet bym nie pomyślał, że ja i ten kosmiczny rudzielec znajdziemy się w takiej sytuacji... Ale wracając. Do szkoły przyszedłem dopiero między drugą a trzecią lekcją. Już przy samym wejściu poczułem na sobie wzrok wszystkich zebranych i usłyszałem szepty. Nie, żeby było to coś nowego... jako czołowy "badboy" i zdeklarowany homoseksualista zdążyłem już przywyknąć do bycia obgadywanym.
Lekcje minęły mi dość spokojnie i przyjemne, w przeciwieństwie do przerw. Na nich mogłem sobie tylko pomarzyć o spokoju. Ciągle ktoś mnie zaczepiał, pytał o dziwne rzeczy.... Nawet pewien chłopak prosił mnie o numer. Naprawdę nie mogę tego zrozumieć... Właśnie trwała dłuższa przerwa. Chciałem pobyć sam, więc udałem się w najbardziej odludniony korytarz szkoły. Miałem szczęście. Nie było tam nikogo. W końcu mogę posiedzieć jedynie w swoim towarzystwie, posiedzieć w ciszy i pomyśleć na spokojnie. Taaa... pomyśleć o piątkowej sytuacji. Całe zajście, które miało miejsce tego feralnego wieczoru nie dawało mi spokoju. Te cudowne usta, ten niski i wspaniały głos, przyjemny dotyk na moim ciele.... Aish, z jednej strony chcę więcej, ale z drugiej jestem na siebie zły. PRZECIEŻ JA GO NAWET NIE ZNAM!!! Gdy tak intensywnie myślałem nad tym wszystkim, poczułem nagle czyjeś ciało. Tak, pech chciał, że na kogoś wpadłem, a co jest najzabawniejsze? Tym kimś okazał się być Hoseok. No pięknie....
Po dwóch, jakże męczących lekcjach, postanowiłem zdezerterować i przy najbliższej okazji spotkać się z moją paczką na dachu. Idąc do naszego miejsca schadzek, znów byłem w centrum uwagi. Nie mam jebanego pojęcia, o co im chodziło... Znowu zrobiłem coś niesamowitego? To raczej nie to... Od ostatniej akcji z przyklejeniem Namjoon'a do krzesła, nie zrobiliśmy nic wartego aż takiego rozgłosu... Powoli zaczynały mnie wnerwiać te wszystkie chichoty i ploteczki, więc skutecznie przegoniłem z korytarza tych debili. Będąc już całkiem blisko klatki schodowej, poczułem w kieszeni wibracje, zwiastujące otrzymanie sms'a. Wyciągnąłem telefon z ręki i odblokowałem go. Czytając wiadomość, mimowolnie skrzywiłem się do ekranu .
^Hyung! Coś ty odjebał?^ - Tsk... że też ma czelność tak do mnie pisać. Chyba muszę nauczyć go trochę szacunku.
^O co Ci kurwa chodzi?^ - wystukałem szybko w klawiaturę dalej idąc.
^Mam Ci przypomnieć co robiłeś na ostatniej imprezie?^ - i w tym momencie mnie zatkało. Miał na myśli imprezę z nim, która była w zeszłym tygodniu... czy tą z Tae? Czyżby widział nas razem? Niemożliwe... Po kilku sekundach dostałem powiadomienie o załączniku, lecz zanim zdążył się załadować poczułem jak moje ramie w coś uderza. Spojrzałem zaskoczony na staranowanego osobnika... Kurwa. Po prostu zajebiście. Wpadłem na tego Rudzielca. Kątem oka zerknąłem jeszcze na telefon i... zamurowało mnie. Zdjęcie. Mnie i Tae. W klubie. Całujących się. Kurwa. Kurwa. Kurwa! Niewiele myśląc od razu odwróciłem ekran tak, by skołowany chłopak mógł zobaczyć zawartość wiadomości. Teraz przynajmniej wiem, skąd te wszystkie szepty i odgłos cmokania za moimi plecami...
Nim zdążyłem się podnieść (bo przez spotkanie Hoseoka moje cztery litery zachciały przywitać się z podłogą) starszy podsunął mi pod nos telefon. Gdy zobaczyłem, co się na nim znajduje, zmarłem
-C-Co? Ale.... jak? - wyszeptałem cicho, nadal siedząc w tej samej pozycji. Wszystko zaczęło się układać. Śmiechy, zaczepki, różne podteksty i ten chłopak proszący o numer.... kurwa, moje życie właśnie się skończyło....
Natychmiast wstałem z podłogi i popatrzyłem przerażonym wzrokiem na chłopaka.
-Hyung, co Teraz? Skąd masz? Dlaczego? Jak? - zacząłem pytać, jak narwany. Naprawdę nie chciałem, by ktokolwiek o tym wiedział. Przecież... to wszystko było jednorazową przygodą, prawda?
Dopiero kiedy chłopak wstał z ziemi i zasypał mnie pytaniami udało mi się wyjść z osłupienia. Spojrzałem na jego przerażoną twarz i poczułem w sercu bolesny ścisk. W głowie miałem już kilka scenariuszy jak z tego wybrnąć... ale cóż, żaden na dłuższą metę się nie nadawał. Chwyciłem trzęsącego się młodziaka za ramiona i przesunąłem bliżej niego.
- Ej, Tae. Uspokój się. Wszystko będzie dobrze... Hyung coś wymyśli! - Powiedziałem przygryzając dolną wargę. Jasne kurwa. W mojej głowie świeciła jedynie pustka. Jak do kurwy nędzy udało im się zrobić to zdjęcie?! Jak tylko znajdę jego autora to nie ręczę za siebie... przecież teraz oboje będziemy mieć w szkole przesrane.
- Chodź. Porozmawiamy w jakimś ustronnym miejscu - zaproponowałem, słysząc z oddali odgłos kroków i rozmowy. Złapałem go za nadgarstek i ruszyłem w stronę wejścia na dach.
Czułem, że zbiera mi się na płacz. Gdybym nie poszedł na tą głupią imprezę, gdybym nie zatańczył z Hoseokiem, gdybym opanował swoje pragnienie, nie byłbym teraz pośmiewiskiem całej szkoły. Tak bardzo starałem się nie rzucać zbytnio w oczy i być zwykłym randomem, a teraz? Teraz wszystko się zawaliło. Każdy wie o moim istnieniu i każdy zna mnie teraz pewnie z "tego gejowskiego pocałunku", czy jakoś tak....
Otrząsnąłem się dopiero, gdy starszy złapał mnie za ramiona i zaczął mówić, żebym się nie martwił. Ale jak? On jest w trzeciej klasie, więc zaraz skończy tą szkołę, a ja? Ja dopiero ją zacząłem....
Nie zwracałem już uwagi na nic, nawet dałem prowadzić się Jungowi w jakimś kierunku. Bo przecież i tak nic z tym nie zrobimy. Jedyne, co możemy, to znoszenie tego....
Dotarliśmy na dach. W sumie, nigdy tu nie byłem. Może i bym się teraz cieszył, jednak zobaczyłem znajomych Hyunga. Co więcej, był tam też Jimin. Tak, mój przyjaciel...
- Mamy problem chłopaki... - oznajmiłem wchodząc na dach. Z hukiem zamknąłem drzwi i odwróciłem się do grupki siedzącej pod ścianą.
- O... chyba już o wszystkim wiecie - powiedziałem widząc siedzącego między nimi Jimina i ich miny.
- To co robimy z tym fantem? - kontynuowałem ciągnąc TaeHyung'a między nich. Na szczęście, w czasie tej krótkiej przechadzki udało nam się trochę uspokoić. Zarządziłem burzę mózgów a moi koledzy od razu zaczęli rzucać różnymi planami i spiskami, jak uciszyć te plotki. No cóż... nie padł żaden pomysł, którego wcześniej nie zdążyłem wykluczyć. Zerknąłem kątem oka na siedzącego Rudzielca. Chyba nie wiele ogarniał z tej całej sytuacji. Miałem wrażenie, że zaraz się popłacze... I znów. To dziwne uczucie. Do mojej głowy wpadł kolejny durny plan. Beznadziejny wprawdzie, ale mógł zadziałać.
- Dobra koledzy... chyba zdecydowałem - przerwałem ich rozmowę, która w tym momencie przypominała bardziej kłótnie niż spokojną wymianę zdań. Westchnąłem dość głośno.
- Wezmę to wszystko na siebie. - wszyscy zebrani nagle zamilkli i skierowali na mnie swoje spojrzenia. Odwróciłem się do Rudego i przywołałem go na ziemię.
- Powiesz, że byłeś pijany. A ja to wykorzystałem i cię pocałowałem... Ludzie mnie znają. Uwierzą w to - powiedziałem i zakończyłem swoją wypowiedź wielkim uśmiechem. Chłopak siedział wpatrzony we mnie z otwartą buzią, a reszta zgromadzenia prawe rzuciła się na mnie, z zamiarem wybicia mi tego pomysłu z głowu. Próbowałem ich jakoś uciszyć ale no... nie tak łatwo uciszyć naszą bandę
Siedziałem między tą całą gromadką, wbijając wzrok w swoje dłonie. Myślałem, jak z tego wybrnąć. Co zrobić, żeby nie być pośmiewiskiem całej szkoły, albo raczej przestać nim być. Koledzy Hoseoka zaczęli rzucać różnymi pomysłami, a jedynie Jimin siedział cicho. Świetnie. Nie dość, że nie będę miał życia w szkole, to jeszcze stracę przyjaciela? Ale ale! Jest jeszcze jeden fant. Chyba czuję coś do tego głupka, Hoseoka....
Wróciłem na ziemię dopiero wtedy, gdy Jung zaczął do mnie mówić. Że co? Weźmie winę na siebie? Nie, nie zgodzę się na to!
-Inny pomysł proszę... - wyszeptałem, spuszczając ponownie głowę w dół. Aish, to wszystko jest takie trudne. Najtrudniejsze chyba jest jednak powstrzymywanie napływających do mych oczu łez.
-A może zaczniecie udawać parę? W końcu im się znudzi i po prostu odpuszczą. Już chyba nawet był podobny przypadek - wyrwał nagle jeden z chłopaków. Nazywali go Jungkook, tak mi się wydaje...~
Tym razem rozdzialik troszkę krótszy od poprzedniego ^^ *prawie o połowę, ale ciii....*
A więc...
*dyn dyn dyn dyn!*
Czy Hoseok i Kosmiczny Rudzielec zdecydują się udawać parę?
Czy plotki ustaną a chłopcy będą mogli cieszyć się spokojnym, szkolnym życiem?
Czy wszystko się jakoś ułoży?
Czy nauczę się kiedyś, jak powinno się budować napięcie między rozdziałami? xD
Oby odpowiedź na WSZYSTKIE powyższe pytania była twierdząca XDD
Zostawiam kolejną część~
I mam nadzieję, że nie spartaczę następnych~
W mojej głowie, zawsze wychodzi lepiej no xD
Miłego czytania *^*