- Kuroo! - krzyknął Bokuto, wpadając zdyszany najpierw do ich mieszkania, a potem pokoju - Wróciłem!
- Yghmpf... - mruknął zaspany brunet, odklejając się od dakimakury - Bro, jest dziewiąta w nocy... - wymamrotał i z powrotem opadł na poduszkę.
- Nie cieszysz się, że wróciłem? - Koutarou wydął usta w ciup i usiadł obok Tetsurou - To ja za tobą tęskniłem, a ty mi się tak teraz odpłacasz. - prychnął i założył na siebie ręce, odwracając teatralnie głowę.
- Jasne, że się cieszę. - czarnowłosy z głośnym stęknięciem podniósł się do siadu - Witaj w domu, Bokuto. - uśmiechnął się, mrużąc zmęczone oczy.
- Cholera, bro, twój oddech powala. - skrzywił się drugi chłopak, machając lekko dłonią.
- No sory, wiesz, że gdybyś to nie był ty, to zabiłbym za tak brutalne obudzenie mnie. Mimo to nie mogłeś zaczekać do dwunastej rano? - Kuroo uniósł jedną brew, mierząc Koutarou wzrokiem.
- I miałbym przez te kilka godzin siedzieć niczym jakaś trusia? Dobre sobie. - fuknął Bokuto, wystawiając język.
Wrócił po zostawioną przy drzwiach wyjściowych torbę podróżną i przytaszczył ją do pokoju, nucąc pod nosem. Przez tydzień przebywał w domu swoich rodziców na Hokkaido. Co jakiś czas musiał i zresztą chciał ich odwiedzać. Mieszkali oni w niewielkim, uroczym miasteczku. Koutarou mógł znowu odwiedzić ulubione miejsca, a w szczególności stare boisko i cukiernię nieopodal, by odświeżyć dawne wspomnienia. Mimo, że był tam ostatnio dwa miesiące temu, wszystko wydawało się być trochę inne z każdą następną wizytą. Chłopak przypominał sobie dziecięce lata, ilekroć tylko mijał podniszczoną podstawówkę czy niewielkie jezioro z pomostem. Bokuto westchnął z nijaką melancholią na samo wspomnienie tamtych miejsc. Był sentymentalny i to bardzo. Rozsunął suwak torby i zabrał się za rozpakowywanie rzeczy z wyjazdu, z premedytacją robiąc wszystko głośniej i wolniej, byle tylko przyjaciel w końcu się rozbudził i zwrócił na niego uwagę.
- Nie chcesz wiedzieć jak było na wyjeździe? - mruknął niewyraźnie Bokuto, rzucając kolejną koszulkę na stertę rzeczy do prania.
- Sentymentalnie, ciągle emowałeś i przesiadywałeś w tamtej cukierni zajadając smutek. - westchnął brunet, chowając twarz w poduszce - Tak jest za każdym razem. - dodał - Nawet jak ostatnio tam z tobą pojechałem jako specjalista od pocieszania.
- I w końcu emowałeś bardziej ode mnie, nieźle się zadłużając w tej cukierni. - zaśmiał się Koutarou, ciskając w czarnowłosego zwiniętym ręcznikiem. Kuroo przekręcił się na plecy z cierpiętniczym jękiem. - Tym razem było trochę inaczej.
- Hm? - Tetsurou uniósł brew i oparł się na łokciu, zwracając się w stronę drugiego chłopaka.
- Bro, mam dziewczynę! - oznajmił uroczyście Bokuto - I... chyba będę ojcem. - dodał, drapiąc się po karku w czasie, gdy Kuroo zbierał szczękę z podłogi.
- COCOCOCOCO? Niezły żart, bro. - zaśmiał się brunet - Prawie mnie nabrałeś. He. He. BŁAGAM, POWIEDZ, ŻE TO NIEPRAWDA! - dopadł Bokuto i potrząsnął jego ramionami. Ten tylko zachichotał nerwowo.
- Byłem u niej kilka razy i... tak jakoś wyszło. - uśmiechnął się krzywo, mrużąc oczy - Ah, zapomniałbym! Jak raz byliśmy na spacerze, to znaleźliśmy kota i ona go przygarnęła! Nazwałem go Kuroo, bro. - Bokuto wypiął dumnie pierś - Pomijając fakt, że okazał się być ciężarną samicą... - dodał już mniej wyraźnie. Tetsurou przejechał otwartą dłonią po twarzy, spoglądając na chłopaka z niedowierzaniem.
- Skoro tak się sprawy mają... - brunet nieznacznie pociągnął nosem - To jestem z tobą, bro. - oświadczył pewnie, lecz mimo to ułożył usta w podkówkę.
- O pieniądze się na szczęście nie musimy martwić, Hana jest szefem kuchni i pracuje tylko trzy dni w tygodniu, zarabiając przy okazji krocie.
- To ile ona do cholery ma lat? - zapytał lekko wystraszony Kuroo.
- Jest w naszym wieku. - drugi chłopak wzruszył ramionami.
- Czekaj. Chcesz mi wmówić, że dwudziestojednoletnia dziewczyna jest zbijającym grubą kasę szefem kuchni? - brunet spojrzał na Bokuto z politowaniem - I wzięła sobie akurat ciebie? - uniósł brew - Nie, żebym ci ubliżał bro, ale... No wiesz... - czarnowłosy uśmiechnął się krzywo.
- Nie wierzysz w magię miłości. - Koutarou nadął policzki, teatralnie odwracając głowę.
- Po prostu nie tak łatwo cię oddam, bro. Muszę wiedzieć, że to ktoś lepszy nawet ode mnie. - rzekł wyniośle Kuroo.
- Bro... - Bokuto otarł wyimaginowaną łezkę z oka - Nigdy cię nie opuszczę! Zabiję ją w basenie i zamieszkam z tobą! - krzyknął chłopak. Tetsurou momentalnie zrzedła mina i brunet szerzej otworzył oczy, patrząc na przyjaciela jak na kosmitę.
- Wyjaśnijmy coś sobie. - przymknął oczy i gdy Bokuto próbował coś powiedzieć, czarnowłosy zatkał mu usta - Teraz ja mówię. Poznałeś dziewczynę. Znasz ją ledwie tydzień. Jesteście parą. Będziesz ojcem, do cholery. Chcesz ją utopić w basenie. Jedno mnie tu zastanawia. Czy nie szybciej i sprawniej będzie po prostu dźgnąć ją nożem? Pomogę nawet ukryć ci ciało, bro. - powiedział poważnie Kuroo.
- Dziękuję bro, ale nie ma takiej opcji. Basen to jedyny sposób. W dodatku wtedy nie będzie mnie ścigała policja. - odparł podobnym tonem głosu drugi chłopak - W sumie, to Hana była łatwa. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, kilka razy spojrzałem jej w oczy w parku, przytuliłem, pocałowałem i od razu pojechaliśmy do niej. - Bokuto wzruszył ramionami i zaśmiał się pod nosem - Chyba nawet nie wie, że zwinąłem jej magnetofon i wyjadłem połowę lodówki. Dalej mam większość rzeczy w wyposażeniu. - westchnął - Muszę wyjąć te kilkadziesiąt jajek, bo się zepsują. - podrapał się po brodzie.
- Grałeś w Simsy, prawda, bro? - wypalił grobowym głosem Kuroo.
- Nom, w moim starym pokoju je znalazłem. A co? Nie powiedziałem tego na początku? - Bokuto przybrał bardzo inteligentny wyraz twarzy.
- Nie. - wycedził przez zęby brunet.
- No to jak się zorientowałeś? - Koutarou ułożył usta w ciup i uniósł brwi, przyglądając się z zaciekawieniem drugiemu chłopakowi.
- To proste. - Kuroo uśmiechnął się triumfująco - Przytulasz tylko najbliższe ci osoby, więc w tym przypadku jedynie mnie. - dodał, wypinając pierś.
- Brooo! - zaszlochał Bokuto i wpadł w ramiona bruneta, przewracając go na plecy - Jak ty dobrze mnie znasz! - zaśmiał się - Nigdy bym cię nie zostawił, to przecież tobie składałem przysięgę mał-
- Wcale nie.
- Kuroo, nie psuj chwi-
- Jeszcze nie. - uśmiechnął się brunet, mrużąc oczy - Wiesz, co teraz?
- Hm? - Bokuto uniósł głowę i spojrzał na chłopaka.
- Dobranoc. Obudziłeś mnie wcześniej. - Tetsurou uśmiechnął się złośliwie i mocniej ścisnął chłopaka, nie dając mu się tym samym uwolnić.
Yay! Kolejny shot z serii "Dlaczego Kuroo i Bokuto nie powinni mieć dostępu do gier" xD Kto przez chwilę dał się nabrać, że Bokuto naprawdę znalazł sobie dziewczynę? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz